środa, 31 grudnia 2014

#12 Nowy Rok

Hej kochane !

Na początku chciałabym przeprosić za błędy, jeśli takie pojawią się w poście, ale pisze tego posta na telefonie. Właśnie jestem w drodze na Sylwestra, została nam jeszcze godzina drogi. Uwielbiam jazdę autem. Jadę dużym, wygodnym samochodem słuchając muzyki, czego chcieć więcej. Ogólnie nie jestem najlepsza w składaniu życzeń, ale dla Was postaram się jak najbardziej umiem.
Na początek, mam nadzieję, że wasz Sylwester będzie udany, wybawicie się, spędzicie świetnie czas ze znajomymi i nie będziecie mieć zbyt wielkiego kaca dzień później, a fajwerki będ wyjątkowo piękne i okazałe.
Na nadchodzący rok życze Wam wszystkiego co najlepsze. Życzę wam abyście osiągnęły swoje cele w diecie, przeszły stabilizacje i mogły żyć dalej bez efektu jojo. Że nie wpadniecie w chorobę i wasza dieta będzie dla Was tylko przeszłością. Mam nadzieję, że wytrzymacie w postanowieniach noworocznych, wszystkich bez wyjątku. Że spełnicie swoje marzenia, uda Wam się odwiedzić wiele pięknych miejsc, poznać wielu wspaniałych ludzi, znaleźć miłość, a jeśli już ją macie, to żeby wasz zwięzek trwał nadal. Życzę Wam po prostu żeby nadchodzący rok był dla Was lepszy niż ten, który się teraz kończy.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń.

Trzymajcie się kochane xx

wtorek, 30 grudnia 2014

#11

hej kochane !
Nie wiem nawet od czego zacząć. Ogólnie z dietą to u mnie źle przez 3 dni jadłam bardzo mało, a wczoraj i dzisiaj jadłam wszystko. Jutro tez planuję się nie pilnować. Ruszam z HSGD 1 albo 2 stycznia i wtedy już wszystko będzie dobrze. Wczoraj też miałam plan żeby trzymać dietę, ale najpierw poszłam z przyjaciółką do galerii i tam zjadłam w fast foodzie, a potem ona była u mnie na noc więc skończyło to się czipsami, czekoladami, żelkami i ciastkami oczywiście w nocy. Nie żałuję, ponieważ wczoraj i dzisiaj do południa czułam się świetnie psychicznie. Gdy wczoraj przed wyjściem z domu do galerii stanęłam przed lustrem to uznałam, że wyglądam naprawdę świetnie (ugh to zabłysnę w tym poście skromnością). Włosy mi się dobrze układały, twarz wyglądała świetnie, ubrania idealnie dobrane, figura też fajna (mimo, że ważę 64kg). Czułam się dobrze w swoim ciele. Udało mi się kupić sweter i bluzkę, będę jeszcze musiała poszukać spodni. Widziałam też wczoraj, ze buty, za które zapłaciłam prawie pół tysiąca są teraz przecenione na tylko 300zł, trochę się wkurzyłam, ale nie ważne bo kocham te buty, są piękne i w końcu na coś pieniądze trzeba wydawać. Ogólnie spodnie, które miałam na sobie wczoraj to 34 i nie mam problemu z założeniem ich, dziwi mnie to ale nie przeszkadza mi to. Dzisiaj gdy o 13 wychodziłam na chwilę z domu ubrałam to co miałam na sobie wczoraj, nie malowałam się ani nic i nadal wyglądałam świetnie, może to dlatego, że nie mam problemów z cerą, mam długie, gęste i ciemne rzęsy oraz regularne brwi (ta skromność dzisiaj....). A wychodziłam dzisiaj z domu do KFC, zjadłam z siostra kupe żarcia i nie przeszkadza mi to, przed chwilą tez zjadłam ciasto, żelki i czekoladę. Nie przeszkadza mi to, bo wiem, że od stycznie biorę się porządnie za siebie.
Naszły mnie dzisiaj pewne przemyślenia po powrocie z KFC. Jak szłam ulicą chłopacy spoglądali na mnie i uśmiechali się. Jak wchodziłam do KFC też jeden otworzył mi drzwi i przytrzymał, jak wychodziłam inny zrobił to samo. Osobiście uważam takie zachowanie względem dziewczyn za podstawe, która świadczy o kulturze osobistej. Wszyscy moi koledzy też zawsze jak gdzieś z nimi jestem zachowują się tak samo. Jak wchodzę do szkoły lub z niej wychodzę chłopacy, których znam jedynie z widzenie robią to samo. Ale do czego zmierzam. Jak już pisałam, kiedy jem po 5tys. kcal dziennie nadal wchodzę w spodnie 34, jak każda dziewczyna czasem mam zły dzień i czasem uważam, że wyglądam jak kupa, ale ogólnie jestem ładna, mam ładne i droższe ubrania, więc czy to problem dla chłopaka zachowywać się kulturalnie względem dziewczyny, którą uważa za nieźle wyglądającą. Chodzi o to, że widziałam jakiś czas temu w szkole jak jakiś chłopak wychodząc ze szkoły nie przytrzymał drzwi dziewczynie, która za nim szła, zatrzasnął jej jej przed twarzą i to nie tak, że jej nie zauważył, on ją olał, bo nie była to ładna dziewczyna. Był to chłopak, który kilka razy wcześniej przytrzymywał mi drzwi, a ją zignorował ,bo mu się nie podobało. Nie myślałam o tym wcześniej, przypomniało mi się to dzisiaj kiedy ktoś otwierał mi drzwi. dotarło do mnie, że może ten chłopak, którego ja dzisiaj uznałam za miłego i kulturalnego inną dziewczynę mógłby zignorować. Zdałam sobie sprawę z tego jakie to powierzchowne i zrobiło mi się przykro nawet nie wiem dlaczego.
Co do Sylwestra, to jadę to znajomych moich rodziców, których traktuję jak rodzinę, bo znam ich od zawsze. Mój tata i mój 'wujek', do którego jadę przyjaźnią się już 36 lat (o matko !). Nie mam zamiaru kontrolować jutro tego co jem. Zacznę od 1 lub 2 stycznia.
Chciałabym napisać  też tu moje postanowienia noworoczne. W zeszłym roku było ich około 200 i około 170 było o tym co chce kupić w tym roku. teraz bardziej chce się skupić na celach, bo przecież nie wiadomo czy jakieś zakupy mi się nie odwidzą. Choć cele wagowe pozostają te same co rok temu, bo wyszłam na to samo co w zeszłym roku, jesśli chodzi o wagę.
Ok, no to lista:
1.Dostać świadectwo z czerwonym paskiem.,
2.Uczyć się angielskiego i niemieckiego także w domu, nie tylko na prywatnych lekcjach.
3. Schudnąć do 48kg.
4.Zacząć biegać i robić to regularnie. Przebiec 10km.
5.Pojechać do Londynu (moim marzeniem jest USA, ale w tym roku to niemożliwe do zrealizowania, więc Londyn jest takim 'zastępstwem')
6.Lepiej jeździć konno.
7.Spędzić noc pod gwiazdami.
8.Zapuścić włosy i wyhodować śliczne paznokcie.
9.Ozdobić pokój w mieszkaniu i tan w domu (tzn. na działce, ale ona jest bardzo dużo więc to jest mój'dom' mimo, że jestem tam tylko czasem).
10.Przefarbować włosy na kolorowo.
11. Myśleć pozytywnie.
!2. Nie poddawać się.
13.BYĆ SZCZĘŚLIWĄ.
Będę pisać regularni jak mi idzie realizowanie postanowień.

Jeszcze na koniec spytam czy macie pomysły jakie ładne, sportowe buty mogę kupić. Może macie do takich linki. Bo szukam od dłuższego czasu i nic mi się nie podoba,a obie pary moich vansów już się powoli niszczą, a conversy leżą w szafie i ich nie nosze i na razie się na to nie zapowiada. Więc potrzebuję jakiś butów do chodzenia w szkole a potem w wiosnę na podwórku.Chodzi mi o vansy, conversy, roshe run, air maxy, ewentualnie jakieś inne. Proszę Was o pomoc bo nie znalazłam jeszcze wystarczająco ładnych, aby kupić. Pomożecie ?

Trzymajcie się kochane xx

czwartek, 25 grudnia 2014

#10

Ughh  czuję się beznadziejnie waga nadal 64kg. Nie zmalała ani o 1kg ale też nie wzrosła mimo że zjadam dziennie po kilka tysięcy kcal. Po Świętami przed powrotem do szkoły chce zrobić bardzo szybką i jak najbardziej mi się uda restrykcyjną dietę 10 dniową aby móc pójść do szkoły w moich spodniach 34. Potem czas na styczniowe wyprzedaże i wielkie zakupy więc chciałabym móc czuć się pewniej podczas przymierzania ubrań.
Jak tam u was po Świętach ? Macie jakieś nowe sukcesy w odchudzaniu ? Co dostałyście ? cieszycie się z prezentów ? I wogle jak życie kochane?

Trzymajcie się xx

wtorek, 16 grudnia 2014

#

Wracam do diety. Na razie zależy mi nie na tym żeby jeść jak najmniej tylko na tym żeby jeść regularne małe posiłki, a nie jeść co 5 minut, dlatego nie licze kalorii. Zaczne w nowym roku. To będzie lepszy rok. Uda mi się. NAM się uda. 

Dzisiejszy bilans:
-Kawa z mlekiem i cukrem
-6 wafli ryżowych tych po 19kcal
-szklanka soku
-Talerz zupy pomidorowej (samej wody)
-Jabłko
-Kakałko

Trzymajcie się xx

poniedziałek, 15 grudnia 2014

...

Jestem beznadziejna. Nie pisze bo się wstydze. Ciągle zawalam. Jedyna co robie to czytam wasze blogi. Ogarnę diete i napisze. Bo na razie to wszytsko mnie przerasta.

Trzymajcie się kochane xx

wtorek, 2 grudnia 2014

#7 drugi dzień diety

Dzisiaj jakieś 650, może nawet 700kcal. Za dużo, bo jakieś 150-200 to słodycze. Poćwicze jeszcze troszkę. 

Trzymajcie się, buziaki xx

ps. z Miley jest teraz niezłe thinspo

poniedziałek, 1 grudnia 2014

#6 pierwszy dzień diety

Doszłam do wniosku, że do Świąt będę codziennie dodawać posty. Skoro na youtubie funkcjonuje coś takiego jak vlogmas, to ja zrobię blogmas. Pewnie często będę tam wspominać o Świętami, bo naprawdę je uwielbiam. Ogólnie chciałabym jak najwięcej schudnąć do Świąt, a potem już tak wolniej zmniejszać wagę. Przerwa świąteczna w tym roku trwa 18 dni więc zastanawiam się czy nie zacząć w ciągu niej biegać. Co o tym myślicie? Macie jakieś plany/treningi dla osób, które chcą zacząć biegać?

Bilans na dziś:

2 wafle ryżowe-76kcal
obiad-376kcal
pół jabłka-40kcal
=492kcal

Jestem bardzo zadowolona z dzisiejszego bilansu, poćwiczyłam tez troszeczkę. Bardzo mało, ale od czegoś trzeba zacząć.

Wybaczcie, ze post jest tak słabo napisany, ale coś się ze mną dzieje i nie mogę się skupić.

trzymajcie się
kochane xx

środa, 26 listopada 2014

#5

Jestem na telefonie więc nie rozpisuje się. Dzisiaejszy bilans około 1000kcal. Nie jestem z siebie zadowolona, musze zacząć jeść mniej. I zacząć ćwiczyć. Zdecydowanie. Poszukam w piątek jakiś fajnych ćeiczeń. Chciałabym na Święta ważyć 55kg. Czy to możliwe? Jak się postaram to raczej tak.
Lecę na wasze blogi.
Trzymajcie się kochane :**

Łapcie zdjęcie moich nóg z dzisiaj.




wtorek, 25 listopada 2014

#4

Już zapomniałam jak trudne jest odchudzanie na początku.... W weekend nie pisałam bo nie miałam nawet o czym. jadłam co chciałam i wogle, bo zwątpiłam czy odchudzanie ma sens. Dlatego w tym poście napisze kilka powodów dla których dążę do idealnej sylwetki.

1. chce móc chodzić w mega krótkich szortach (w takich co się w nich lepiej nie schylać)
2. chce nosić crop topy
3. chce żeby ludzie namawiali mnie do jedzenia
4. chce od wszystkich słyszeć że jestem za chuda
5. chce żeby chłopacy mówili mi że woleliby jakbym przytyła
6. chce móc siadać chłopakom na kolanach bez obawy że pomyślą że jestem za ciężka
7. chce wzbudzać zazdrość
8. nie chcę nienawidzić siebie
9. chce wchodzić do sklepu i brać co mi się podoba bo we wszystkim będę wyglądać świetnie

bilans na dzisiaj:
2x kawa z mlekiem i cukrem- 100kcal
2gryzy czegoś co koleżanki przygotowywały na jakiś projekt- 50kcal
2 wafle ryżowe- 76kcal
obiad- 500kcal
jabłoko- 50kcal
=776kcal

Ogólnie jestem z siebie dumna, bo dzisiaj w szkole każdy podsuwał mi jakieś słodycze, potem moja przyjaciółka chciała iść do KFC a ja nic nie kupiłam bo powiedziałam że się źle czuję, a w domu okazało się że tata wykupił pół cukierni, ale też niczego nie ruszyłam. Strasznie się cieszę.

Musze pododawać więcej blogów do oglądania, bo jest was tak mało.

Trzymajcie się kochane :**

piątek, 21 listopada 2014

#3 schudłam?

Moje bilanse przekraczają teraz 1000kcal, ale na prawdę trudno przerzucić mi się ze zwykłego jedzenia na dietę z dnia na dzień, więc nie jestem jakoś na siebie zła. Jedyne co to mogłabym nie jeść tyle słodyczy. Nie pamiętam wczorajszego bilansu, ale wiem że to było 1102kcal. Dzisiaj byłoby podobnie i kiedy zaczynałam pisać tego posta to myślałam, że tak będzie, ale mój tata wrócił ze szkolenie i przywiózł mnóstwo słodyczy itp, a mi nie udało się powstrzymać. Zjadłam dzisiaj ok 2000kcal i nie uważam, że to jakoś masakrycznie dużo, bo moje normalne jedzenie to 3000-4000kcal (mam szybki metabolizm).
Byłam dzisiaj z przyjaciółka w hospicjum, ponieważ prosiła nas o to pani od wolontariatu w naszej szkole i liczyłyśmy oraz segregowałyśmy kartki, które miały być wysyłane darczyńcom. Potem poszłyśmy jeszcze na ozdabianie bombek. Powie wam, że bardzo mi się podobało, czułam że robię coś dobrego a jednocześnie poczułam magię Świąt. Na tym ozdabianiu bombek było około 30-40 osób, pracownicy hospicjum, pacjenci hospicjum i ich rodziny oraz wolontariusze. Ci wszyscy ludzie tworzyli jedną wielką wspólnotę, rozmawiali i żartowali, byli szczęśliwi. Zachowywali się jak jedna wielka rodzina, to było coś magicznego.  Ja też czułam się tam naprawdę dobrze i razem z przyjaciółka mamy zamiar pojawiać się tam teraz regularnie. Osobiście pierwszy raz była w hospicjum, rodzice raczej trzymali mnie w takiej trochę złotej klatce, tzn. nie mówili o takich miejscach itp. Nawet jak mój dziadek zachorował na raka to dowiedziałam się o tym rok po rozpoznaniu choroby, a nie byłam już małym dzieckiem. Wiem, że chcą mnie trochę jakby chronić i mi to nawet pasuje, bo żyje sobie szczęśliwie, w zamożnej rodzinie, z daleka od jakiegokolwiek zła na tym świecie, mając wszystko co mi potrzebne i dużo więcej. Ale to wyjście do hospicjum coś we mnie zmieniło, zrozumiałam, że nie każdy ma tak jak ja. Bo wcześniej o tym wiedziałam, ale to do mnie nie docierało, np. ktoś mi mówił, że chciałby jakąś płytę, a ja mówiłam 'to sobie kup' i słyszałam, że skończyły mu się kieszonkowe czy coś, ja czegoś takiego nie doświadczam. Miło jest zmienić spojrzenie na świat i zrozumieć kilka rzeczy i to w ciągu kilku godzin.

Specjalnie poszłam wczoraj do babci na noc, żeby zrobić sobie zdjęcia, bo nie mam w domu wystarczająco dużego lustra (poproszę rodziców żeby mi kupili) i zważyć się (nikt u mnie w domu się nie waży więc mam jaką przedpotopową wagę).
Waga pokazała dzisiaj rano 62kg, zresztą przed chwila ta moja starożytna waga mimo wieczornego obżarstwa też pokazała 62kg. Wiem, że to mogą być wahania wagi itp, ale i tak się cieszę i jestem zmotywowana do dalszej diety.
Aktualnie jestem najgrubsza jaka kiedykolwiek byłam, więc widzicie zdjęcia z 'najgrubszego' okresu w moim życiu:



Trzymajcie się kochane :**

środa, 19 listopada 2014

#2

Dopiero dzisiaj zaczęłam dietę, ponieważ przez kilka ostatnich dni jakoś mi to nie wychodziło, bo najpierw nocka u przyjaciółki, potem wyjście ze znajomymi i zawsze coś, ale to już koniec wymówek. Od dzisiaj zaczęłam jeść tak jak powinnam. Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że moje bilanse będą wyższe niż dzisiejszy, ponieważ dzisiaj miałam tak zabiegany dzień, że nie miałam czasu jeść. Jestem za to dumna z tego, że odmówiłam czekolady, gdy moja przyjaciółka dośc nachalnie mnie ja częstowała.

Bilans z 19.11.14:
*9 wafli ryżowych- 38x9=342
*jabłko- 90
*naleśnik z twarogiem- 300
=732kcal

Jutro albo w piątek wstawię zdjęcia swojej figury,zrobiłabym to dzisiaj ale nie mam w domu odpowiedniego lustra do zrobienia zdjęć, ale mam w planach poproszenie rodziców żeby kupili mi takie do pokoju. Jednak jutro będę u babci na noc i tam zrobię zdjęcia. Więc przygotujcie się na zdjęcia mojego tłuszczu.

Byłam dzisiaj w galerii i po długich poszukiwaniach udało mi się wreszcie kupić 2 pary spodni. Obie są w rozmiarze 34. Wchodzę w nie, ale z dużą trudnością, a chciałabym zakładać je bez problemu. Mam kolejną motywacje żeby schudnąć. Zdjęcia spodni: (słabe ale nie miałam czasu na organizacje tła i oświetlenia)




Udało mi się też trafić na ostatni dzień promocji w Rossmanie podczas, której kupowało się 2 rzeczy z kolorówki, a płaciło tylko za jedną, więc kupiłam kilka rzeczy.

A co u was kochane ?

Lecę poczytać wasze blogi, trzymajcie się ;*

wtorek, 11 listopada 2014

#1 Znów jestem na starcie...

Hej
Jak widać po tytule posta nie jestem tu 'nowa'. Znalazłam się tu we wrześniu zeszłego roku, kiedy to szukając czegoś w internecie pod słowem podajże 'thin' albo 'skinny' znalazłam motylkową społeczność. Od pierwszego bloga się w nią wciągnęłam. I do grudnia codziennie kilka godzin spędzałam na szukaniu waszych blogów i czytaniu ich. W styczniu założyłam własny blog i prowadziłam go przez kilka miesięcy. Potem przestałam pisać na blogu i jadłam normalnie, ale mimo to cały czas myślałam o tym, że za dużo zjadłam i że nienawidzę siebie. Chciałam wrócić do tamtego bloga około 3 miesiące temu, ale jak się okazało nie pamiętam ani loginu ani hasła, które były zapisane na moim laptopie, który został przeze mnie zniszczony i dostałam już dawno nowy, bez moich danych. Przez te 3 miesiące aktywnie podglądałam wasze blogi, zauważyłam, że niektóre z nas, które wspierałam wcześniej teraz już nie blogują; trochę mnie to zasmuciło, ale na pewno jest wiele nowych motylków. Jakiś czas temu postanowiłam założyć nowego bloga, jednak jakoś się do tego nie zabierałam, jednak dzisiaj w końcu taki blog powstał ii jest teraz dokładnie 21:53,a ja pisze pierwszego posta.

Mam nadzieję, że nie macie mi za złe tego, że zostawiłam was na kilka miesięcy, skoro teraz powracam ze zdwojoną siłą i tak ja jest w tytule posta 'znów jestem na starcie'.

Ze spraw bardziej organizacyjnych:
                                                          mój wzrost: 173cm
                                                          moja waga: 64kg
Moje cele wypisane są po prawej stronie bloga w kolumnie.

Trzymajcie się kochane, jestem z wami xx