niedziela, 11 stycznia 2015

#16


Hej kochane !

Dieta idzie mi dobrze, a limity są na tyle duże, że jem czasem słodycze. Nie wiem tylko czy dzisiaj po południu nie będzie takiego cheat day, bo o 16 przychodzi do mnie przyjaciółka na robienie projektu, na który oprócz informacji robimy paszteciki z ciasta francuskiego z detą i szpinakiem. Wiadomo, będę próbować i takie tam. Pewnie jeszcze zmieściłabym się w limit, ale ona zostaje na noc, więc w nocy będziemy pewnie jeść słodycze i takie tam. Ciekawi mnie jak będziemy funkcjonować jutro w szkole po nieprzespanej nocy.
Bilans z wczoraj:
- kawa z mlekiem i cukrem 50
- owsianka 186
- jabłko 60
- herbata z miodem i syropem 70
- ciasto drożdżowe z masłem 180
- rosół z kurczakiem z zupy 350
- sok pomarańczowy 50
- łyżka potrawki 30
- kawa z mlekiem i cukrem 50
=1026/1100

W szkole na razie spokój, gorzej z moim dodatkowym angielskim i niemieckim, muszę się za to zabrać, bo rodzice zagroźili, że jak nie zaczne się uczyć to zapiszą mnie na grupowy kurs. Szcerze przyzwyczaiłam się do tego, że program jest ustawiany tylko dla mnie i nie odnalazłabym się na kursie. Zauważyłam też, że ostatnio prawie co tydzień chodze na zakupy. W styczniu byłam już dwa razy, a potem dziwie się, że forsy brak. Nie będę wam posać o bluzkach czy swetrach, które kupiłam, ale muszę pochwalić się torbą, ponieważ szukałam takiej kilka miesięcy. Udało mi się znaleźć ją wczoraj w Reserved, po przecenie za jedyne 90zł, więc kochane jeśli czegoś poszukujecie, to szybko na przeceny. To moja torba:

Trzymajcie się kochane xx



piątek, 9 stycznia 2015

#15


Hej kochane!

Dzisiaj króciutki post bo nie chce mi się włączać laptopa i pisze na telefonie. Jutro napisze coś więcej i pokomentuje wasze blogi.
Środa- 750/900
Mel b nogi
Mel b rozciąganie

Czwartek- 880/1000

Dzsiaj- 1000/950
Może mniej ale wole zawyżyć i troszkę poćwiczyłam więc dzień zaliczam. Zjadłam dzisiaj więcej rzeczy, ale cieszę się, bo zjadając 6 kostek czekolady zaspokoiłam swoją chęć na słodycze, a twarogiem dostarczyłam organizmowi białka. 
Trzymajcie się kochane :**

PS. Jest plus tego że pisze na telefonie, mianowicie mam tu dużo inspirujących zdjęć i mam co wstawiać.


wtorek, 6 stycznia 2015

#14

Hej kochane!


Zaczęłam wczoraj HSGD od nowa, bo zawaliłam już na początku tamtego i wczoraj znów zawaliłam, ale doszłam do wniosku, że nie czekam do następnego poniedziałku, tylko po prostu zaznaczę wczorajszy dzień na czerwono. Dzisiaj już dobrze zmieściłam się w 800kcal i teraz myślę, że już zawsze będę się mieścić, bo nie będę miała tyle czasu na myślenie o jedzeniu przez szkołę. Dzisiaj odmówiłam 10 razy tacie jak chciał mi dać drożdżówkę i ciesze się, że w końcu się nie złamałam. Nie wiem za to ile dokładnie zjadłam kalorii na obiad, ale zmieściłam się na pewno bo miał jakieś 500-600 kcal, a oprócz niego zjadłam tylko jabłko i kawę z mlekiem i cukrem. Nie ćwiczę, bo przyznam wam, że nie mam ochoty. Ostatnio ogólnie nie mam ochoty na życie, więc muszę znaleźć powód tej swojej małej depresji i go zwalczyć, bo to przez to tyle jadłam. Zajadałam smutek, który pojawiał się u mnie bez powodu.Ale teraz już będzie ok. Zastanowiłam się nad czym mi tak na prawdę zależy w życiu teraz, tzn. nad czym chce teraz najbardziej pracować itp. I wyszło, że jest to :
1. chcę ważyć 50kg (ew. mniej ale 50 to takie moje marzenie i potem zrzucić te 2-3kg nie będzie żadnym problemem)
2. chcę mieć lepsze oceny (nie mieć żadnej 3 na koniec roku, bo raczej do świadectwa z paskiem nie dociągnę)
3. chcę mówić jak najlepiej po angielsku i niemiecku (tzn. nie chodzić po prostu na prywatne lekcje, a potem to olewać, nie robić prac domowych itp. tylko uczyć się też w domu; mocno skupić się na niemieckim, bo na razie się tylko przedstawiam mimo prywatnych lekcji od roku,a po angielsku sporo rozumiem itp, choć do ideału mi bardzoooooooooooo daleko)

Jest też jeszcze jedna rzecz, na której mi bardzo zależy i jest moim marzeniem, ale to zależy już tylko od moich rodziców, bo rzeczy wymienione na górze zależą tylko ode mnie. Mianowicie chciałbym zostać exchange student do USA. Może szybko to wytłumaczę, bo zdaję sobie sprawę, że nie każdy musi się orientować co to jest. Ogólnie wylatuje się do jakiejś rodziny w US na cały rok szkolny i mimo, że nazywa się to wymiana to nikt nie przylatuje potem do was. Mieszka się u tzw. host family, chodzi się tam normalnie do szkoły i takie tam.To wszystko organizowane jest przez jakieś biuro podróży, do którego składa się aplikacje i oni już szukają tej host family i inne takie. Chciałabym napisać, że ja osobiście żyję tzw. American Dream i nie wstydzę się tego, uwielbiam ten kraj i jeśli dzisiaj rodzice powiedzieliby mi, że za tydzień lecimy do US to ja zamiast myśleć o przyjaciołach w PL, stresować się przeprowadzką, martwić się itp, zaczęłabym się pakować. Taka wymiana kosztuje około 35tys. złotych za 10 miesięcy. Myślę, że to spoko cena. Wliczyłam w nią tą zapłatę dla biura podróży, waha się to od 5,5-10tys dolarów (ale już w to wliczona jest zapłata dla host rodziny itp), kieszonkowe 3tys. dolarów (tzn. co miesiąc trzeba wysyłać dziecku 300 dolarów na ubrania, i inne takie wydatki), bilet samolotowy, wiza, opłaty za badania (bo trzeba ogólnie wypełnić mnóstwo badań, zrobić sobie milion szczepień itp, a to kosztuje). No i właśnie jeszcze nie rozmawiałam z rodzicami tak poważnie, tylko coś wspomniałam, to od razu usłyszałam, że mam sobie sobie żartować, więc fajnie.
Przepraszam jeszcze za to, że nie komentuje waszych blogów, mimo że codziennie je czytam. po prostu nie mam siły, psychicznej. Jak już pisałam czuję się beznadziejnie. Nie wiem co mi się stało, ale na razie czuję się jakby nic nie miało sensu,a moje życie było jednym wielkim gównem... Ledwo napisałam tego posta. Naprawdę msze się ogarnąć.

Trzymacie się kochane x


piątek, 2 stycznia 2015

#13 HSGD-początek

Hej kochane !

Dzisiaj zaczęła HSGD i wzięłam limit z pierwszego piątku mimo, że to mój pierwszy, a nie czwarty dzień. Po prostu dietę skończę w pierwszy piątek lutego. Mam nadzieję, ze schudnę tak 6kg. chce mieć cel, który jest możliwy do osiągnięcia. Nie wiem jeszcze czy zważę się dopiero na zakończenie diety czy będę to robić raz w tygodniu. Zastanawiam się czy nie lepiej raz w tygodniu, bo jeśli zobaczyłam, że waga po tygodniu nic się nie zmieniła to mogłabym coś zrobić a, nie zmarnować cały miesiąc. Jak myślicie ? Byłam dzisiaj na 2,5 godzinnym rodzinnym spacerze na morzem. Doszłam do wniosku, że chce zacząć biegać i zaczęłam tak jak byłam, czyli średnio dobrze ubrana ale pech. Dałam tacie kurtkę, komin oraz rękawiczki i pobiegłam. Może stawałam co 2 minuty i mój bieg był bardzo wolny, ale chociaż coś zrobiłam. Nie wiem ile łącznie biegałam. Może z 20 minut, może 15. To dla mnie nie istotne, bo to był początek. Jutro też bym chciała 'pobiegać', ale nie wiem jak mi wyjdzie. Wiem, że jutro kolejny rodzinny spacer na 2,5 godziny nad morzem więc chociaż jakiś ruch. W domu w pewnym momencie miałam straszną ochotę na słodycze i ja nie mam tak, że mi to po jakimś czasie przejdzie, u mnie zawsze kończy się to wpierdzielaniem słodyczy i zazwyczaj jeszcze cienkich kabanosów przy okazji. Przez pół godziny starałam się to ignorować, ale w końcu poszłam do kuchni i ignorując to, że bilans byłby o prawi 200kcal mniejszy zjadłam 2 jabłka, jako taki zamiennik słodyczy. Potem jeszcze zjadłam ciastko musli, które było wyjątkowo duże. Nie wiem ile dokładnie miało kalorii, ale przyjmuję, że 150, bo wolę najwyżej mieć zapas.

bilans~02.01.15.
-musli błonnikowe z jogurtem naturalnym (6 łyżek musli i 4 łyżki jogurtu)~180
-gruszka~70
-kapusta gotowana (?) (nwm co to taki jakby bigos ale bez mięsa)~100
-kromka chleba~86
-2 jabłka~188
-ciastko musli~150
razem: 774/950

ćwiczenia:
-spacer 2,5h

trzymajcie się kochane x