czwartek, 26 lutego 2015

#19

Wczorajszy dzień zawaliłam. Po tygodniu diety. Teraz zaczynam znów od nowa. Ale z jak najmniejszymi bilansami. Nie mam już czasu na zdrowe odchudzanie. Na zdrową dietę przyjdzie czas jak zobaczę 50kg na wadze. Teraz codziennie zapisuje bilanse na blogu, inaczej będę zawalać. Będę też liczyć ile kalorii zjadłam wciągu tygodnia. Przez marzec chce schudnąć jak najwięcej się da. Znów zaczyna się zabawa z brudzeniem talerzy itp żeby unikać obiadów. Najgorzej będzie w weekendy, wtedy nie mam jak udawać, że jadłam.

Dzisiejszy bilans:
-2 wafle kukurydziane 38kcal
-1,5 malutkiego jabłka 75kcal
-herbata z cukrem i cytryną 30kcal

=143kcal

Trzymajcie się kochane x




piątek, 20 lutego 2015

#18

Hej kochane

Długo mnie nie było. Przytyłam. Zostawiłam was i dietę. Ale najważniejsze jest to, że wróciłam i tym razem jestem silniejsza. Chciałam spróbować czegoś nowego i przejść na dietę wegetariańską. Dopiero zaczęłam i za mną 3 dni. Za mną też 3 dni bez słodyczy. Ogólnie bardzo zdrowo jadłam przez te 3 dni. I co najważniejsze nie czuje się jak wcześniej źle, tzn. nie ciągnie mnie nagle do czekolady. Mam nadzieję, że ilość kalorii, które zjadam dziennie będzie ciągle spadać i że skurczy mi się żołądek. chce też ćwiczyć. Jak na razie dzisiaj zrobiłam ćwiczenia na tyłek. Zapisałam sobie 51 dni diety na blogu, ponieważ 11 kwietnia idę w pewne miejsce i chciałabym do tego czasu wyglądać jak najlepiej, może uda mi się zobaczyć 55? Nie wiem zobaczy się. Na pewno na wakacje będzie 50kg.

Trzymajcie się kochane x

poniedziałek, 2 lutego 2015

#17

Hej kochane!

Długo mnie tu nie było. Musiałam się psychicznie ogarnąć i zrozumieć pewne rzeczy. Wiem, że na razie nie jestem w stanie jeść po 500kcal dziennie, 1000 to też czasem za mało. Tzn. kiedy jadłam po 1000kcal to strasznie pilnowałam każdej kalorii, w mojej głowie krążyły ciągle liczby, myślałam tylko o jedzeniu i wytrzymywałam tak tydzień, a potem wszystko rzucałam i jadłam jak wcześniej. Dla was może być dziwne jak mogę nie wytrzymywać na 1000kcal, a mi bardziej chodzi, że nie wytrzymywałam psychicznie licząc wszystko czułam się w jakiś sposób ograniczona. Teraz chce jeść mniej, zdrowiej, pewnie czasem (może często, ale nie chce się do niczego zmuszać) będę jadła okolicach 1000kcal, ale na pewno nie będę nic liczyć. Przez weekend jadłam raczej zdrowo, trochę się ruszałam, dzisiaj planuje tak samo. ogólnie chce tak teraz robić, nie jeść słodyczy i fast foodów oraz ćwiczyć i nie odmawiać sobie wszystkiego. Jeśli będę chciała zjeść jabłko i do tego wypić kawę (z mlekiem i cukrem) to nie będę wbrew sobie nie jeść, ponieważ wtedy nie zmieszczę się w jakiś limit. Z czasem chce jeść coraz mniej, ale na razie zacznę tak jak umiem.
Dotarło tez do mnie, że nic, ale to NIC poza mną nie stoi na spełnianiu moich marzeń. Jakichkolwiek. Tych o wadze 50kg, tych o perfekcyjnym władaniu angielskim, i dobrym władaniu niemieckim, tych o mieszkaniu w USA, tych o dobrej pracy, wszystkich. Nie mogę mówić, że mam złe uwarunkowania genetyczne jeśli chodzi o figurę, bo jadłam po 4tys, kcal codziennie i nigdy nie ważyłam ponad 64kg przy wzroście 173cm. Nie mogę mówić, że nie mam warunków do rozwoju i nauki, bo rodzina, ponieważ rodzice płacą za moje prywatne lekcje, są dobrze wykształceni, bez nałogów itp. Całe życie spędziłam w Gdańsku, więc nie mogę użyć argumentu, ze jestem z małej miejscowości. Wszystko jest w mojej głowie. Jeszcze nie wiem co chce robić w przyszłości, na razie skupiam się na teraźniejszych celach. Może w przyszłości pójdę w ślady kogoś z rodziny jak np. prawo (mama), inżynieria (tata), medycyna (babcia), nie wiem na razie chce być szczęśliwa. Na ferie nigdzie nie wyjeżdżam, chyba pierwszy raz w życiu, dziwnie, ale muszę się z tym pogodzić, nie chce zabrzmieć jak rozpieszczone dziecko, ale tak dziwnie bez wyjazdu w góry na narty. Przynajmniej w przyszłym tygodniu będę często jeździć do stadniny. Chciałabym do szkoły wrócić z wagą poniżej 60kg, dzisiaj rano ważyłam 63kg, czyli mogę osiągnąć ten cel.

Trzymajcie się kochane x